Po ponad dwóch tygodniach laby i wakacjach w Polsce tuż po powrocie przywitało nas w USA Haloween. Jetlag wciąż nas męczy więc nie przywiązując szczególnej wagi do tego święta nie liczyliśmy na rozrywki tego dnia. Pod koniec dnia zmieniliśmy zdanie i wybraliśmy się na świętowanie Haloween w tradycyjny amerykański sposób. Wieczór spędziliśmy u kolegi z pracy, który mieszka w absolutnie amerykańskiej dzielnicy, a Haloween obchodzi się tam rok rocznie bardzo tradycyjnie i przygotowuje do niego przez wiele dni.
Jak wiadomo ten dzień jest szczególnie atrakcyjny dla dzieciaków, które w najróżniejszych strojach chodzą od domu do domu i grożąc "psikusem" domagają się cukierków. Wszystkie domy i ogrody przyozdobione są obficie dyniami, świecami, grobowcami, trupimi czachami i innymi symbolami tego święta. Jest naprawdę bajecznie i przy okazji to świetna zabawa również dla dorosłych :)
Zdjęc mamy kilka, nienajlepszej jakości i nawet w kilku procentach nie odzwierciedlających klimatu tego wieczoru, ale może conieco uda się pokazać.
ozdoby przed domami
"cukierek albo psikus!" - cukierków w domu było ~10kg i prawie wszystko poszło! (a zasady są takie że dzieciaki biorą po 1 góra 2 cukierki)
przebrania mieliśmy skromne bo znalezione przypadkowo u kolegi, tak czy siak każdy coś dla siebie znalazł :)
No comments:
Post a Comment