1 października zaczeły mi się krótkie wakacje. Dość dziwne wakacje, bo takie podczas których moja mobilność jest mocno ograniczona. Jak się okazuje tego typu wakacje, nie koniecznie są super ekscytujące i dziś, kiedy mija już równe 2 tygodnie odkąd się zaczęły zdecydowanie mogę stwierdzić, że już mi się znudziło i mam nadzieję, że szybko się skończą ;)
Tak czy siak, myślę, że te dwa tygodnie to fajny czas, żeby w końcu zrobić to na co od dłuższego czasu nie miało się siły i/lub czasu.
dobra książka - w końcu jest czas na czytanie, którego nic nie przerywa; podobnie z zaległościami filmowymi - netflix na moim ekranie widnieje codziennie ;)
pływanie! wieczory już chłodne więc ciężko zmusić się do pływania na powietrzu, ale w ciągu dnia spokojnie można skorzystać z uroków słońca i wskoczyć do basenu; a że dni wolne to i czasu dużo - no i co najlepsze: basen pusty bo w tygodniu wszyscy pracują :)
jedzenie! jak wiadomo, to bardzo ważny element życia, więc czemu sobie nie dogodzić od czasu do czasu? ;) kiedy cały tydzień pracuję od rana do późnego wieczora, czasu na gotowanie brak a i jeść w domu nie ma kiedy, więc to w weekendy nasza kuchnia była mocno eksploatowana; teraz kiedy cały tydzień mam mnóstwo czasu na gotowanie, w weekendy poznajemy smaki pobliskich knajpek i restauracji zaspokajając przy tym ciążowe zachcianki ;)
spacery, spacery! tak właśnie, wreszcie mam czas, żeby spokojnie poznawać okolicę - nigdzie nie muszę się śpieszyć, kiedy się zmęczę wystarczy usiąść na ławce i odpocząć, dokładnie tak długo jak długo mam na to ochotę - bez najmniejszego pośpiechu :)
pobliski Sylvan park
zachód słońca na sąsiedniej ulicy Sunset :)
zbliża się Halloween!
Washington Park
sezon na cytrusa - wszystkie ogródki w okolicy wypełnione po brzgi drzewkami cytrusowymi - limonki, pomarańcze, cytryny, grejpfruty i inne :)
Piękne widoki :) Pozdrawiam
ReplyDelete