Ostatni punkt naszej wycieczki to Grand Canyon. Spędziliśmy tam jedynie jeden dzień z małym hakiem, ale zobaczyliśmy wszystko co było do zobaczenia z górnej części kanionu. Bardzo żałuję, że nie udało nam się przespacerować dnem, ale to już wycieczka na 1+ dni, więc zostawimy ją na raz następny.
Kanion jest niesamowity. Jadąc nie widać go z żadnej odległości i nawet parkując na oddalonym o kilkadziesiąt metrów parkingu nie wiadomo co czeka nasze oczy. Dopiero po zrobieniu kilkunastu kroków ukazuje się nam przeogromny kanion we wszystkich odcieniach czerwieni. Tym bardziej zabawne jest obserwowanie twarzy ludzi, którzy widzą go po raz pierwszy (w tym zapewne mojej i Michała). Myśle, że spokojnie można zaliczyć to miejsce do najpiękniejszych, jakie do tej pory miałam okazję zobaczyć :)
co jakiś czas na szlakach znajdowały się fragmenty podpisanych skał (razem z ich wiekiem) oraz tablice opisujące powstanie poszczególnych warstw kanionu i różne geologiczne ciekawostki
sklep z pamiątkami na końcowym przystanku szlaku
a to już zachód słońca
No comments:
Post a Comment