Sunday, June 3, 2012

Las Vegas - droga

--michal

Wiele osób odradzało nam wycieczkę samochodem. Dziwne.. w końcu to podstawowy środek transportu w Stanach. Chyba po prostu przyjęło się, że do Vegas lata się samolotem za te $100-150 za bilety, podobno, dotowane przez kasyna.

W każdym razie, w czwartek urwaliśmy się wcześniej z pracy i wyruszyliśmy w drogę. Do Las Vegas z Palo Alto jest 9 godzin. Nie wiedzieliśmy jakie są warunki na tamtych drogach, więc zarezerwowaliśmy pokój w Barstow, oddalonym o 7h. Rano mieliśmy już tylko rzut kamieniem do Vegas, przez Pustynię Mojave.

Po dwóch dniach w Las Vegas wyjechaliśmy w kierunku Grand Canyonu. Po drodze znajduje się Tama Hoovera. Potężna kontstrukcja, której budowa rozpoczęła się jeszcze przed wojną. Właściwie to tama była przyczyną powstania Las Vegas, gdzie pierwszymi hazardzistami byli budowniczy z pobliskiego Boulder City.

Do kanionu mieliśmy koło 4 godzin. Stamtąd droga powrotna mijała Vegas i prowadziła południową częścią Mojave (a nie północną jak poprzednio).

Wycieczka samochodem, była jedną z naszych lepszych decyzji. Każda część trasy była dla nas nowa, a widoki były niesamowite. Największe wrażenie robią pustkowia w Arizonie i tylko dwa pasy betonu łączące, rzadkie tam, miasta.

 początek -- dojeżdzamy do 5, autostrady nr 5, która przecina Kalifornie z północy na południe.
to bardzo wietrzny obszar. Trudno utrzymać się na swoim pasie.
wraz z oddalaniekm się od wybrzeża, coraz mniej miast a coraz więcej przyczep
tankowanie. Nasz samochód ma zasięg niecałych 400 mil. Przed nami prawie 1000...
hotel po drodze. Obsługa miała chyba obsesje na punkcie słoni. 
nasz fotograf
po drodze zjechaliśmy do Ash Fork. Wokół naszej autostrady prowadziły resztki drogi 66. Jest to jedno z pierwszych połączeń między wschodnim a zachodnim wybrzeżem, a wiedzie z Chicago do Santa Monica
każde z miasteczek w zasięgu historycznej drogi chce zwabić do siebie turystów i pokazać dziki zachód ;)
znów na trasie. Pustka.
mineliśmy większość znaków ostrzegających o zwierzętach.. sarny, łosie, jelenie. Zwykle było je widać.
 w Arizonie nie obowiązywało już sztywne 65 mil a 75. Na drogach standard to 100. Prędkości się nawet nie czuje, bo nic się nie mija na tym pustkowiu.
rozcięta góra, prawdopodobnie po to, żeby obniżyć nachylenie i ułatwić przeprawę ciężarówkom. Jesteśmy na wysokości 5000 stóp -- czyli troche poniżej 2000m
 Mojave
doliczyłem się 120 wagonów. Były ciągnięte przez 4 lokomotywy.
to też pustynia Mojave. Jest głównie kamienista, tutaj obrzeża porośnięte karłowatą roślinnością
tajemniczy obszar wyglądający z daleka jak spalony las
elektrownia słoneczna
zdjęcia są kiepskiej jakości ale powietrze było bardzo mało przejrzyste
całe pasmo gór przed nami było zabudowane wiatrakami -- elektrowniami wiatrowymi
jest to oczywiście kolejna ekologiczna fanaberia, a właściwie granie z rządem w ruletkę -- czy przez następne 15 lat nie przestanie dotować energii produkowanej z wiatru. W Stanach większość tych elektrowni to cmentarzyska wiatraków, których się nie opłaca, lub nie da naprawić.
wiatraków było tysiące.. podobno jest sporo takich martwych obszarów na terenie całych Stanów. 
Jednym z większych miast po drodze było Bakersfield. Bardzo dużo zakładów i fabryk.
za Bakersfield zaczyna się bardziej zielony obszar pól uprawnych i ciągnie się aż do Oceanu
Ogromna farma krów. Chmura kurzu wyprzedzała ją o kilka kilometrów. Nie tylko kurzu -- ale dość intensywnego zapachu ;) Pastwiska i ogrodzone krowie boksy ciągnęły się po horyzont
ostatnie chwile na drodze i nocny powrót. W sumie droga do Las Vegas zajęła nam 9 godzin a powrót z Grand Canyonu 13. Gdyby nie korki towarzyszące powrotom z długiego weekendu, myślę, że w 10 byli byśmy w domu. Zdjęcia niestety nie oddają przestrzeni jaka cały czas nas otaczała.


EDIT by ola:
łoś super ktoś! jedno z moich ulubionych zdjęć - nigdy nie wiesz co spotkasz u obywatela USA w przyczepie :)
w drodze na południe przejeżdzamy przez Gilroy -  miasto czosnku (zapach dosłownie unosi się w powietrzu!) i owoców; mnóstwo stoisk przy trasie, więc można umilić sobie kilku godzinną podróż np czereśniami gigantami
dzikość - jelenie (?) pasące się przy głównej drodze; były przyczyną małego korka, bo wszyscy przystawali żeby zrobić zdjęcie

No comments:

Post a Comment