Thursday, September 15, 2011

Luau dance

- ola

Podczas pobytu na wakacjach skusiliśmy się na atrakcję czysto turystyczną - wieczór z kolacją przy zachodzie słońca, którego główną atrakcją był Luau dance, czyli tradycyjny taniec hawajski. Brzmi troche naciąganie, ale naprawdę zrobiło to na nas spore wrażenie.
Wieczór zaczął się o godzinie 16.30, na terenie jednego z tamtejszych hoteli. Początek przeznaczony był na zapoznanie się  z terenem ;) założenie hawjskiego wieńca na szyję i/lub wpięciu hawajskich kwiatów we włosy, wypicie lokalnych drinków i kuszenie turystów pamiątkami rozłożonymi przy gustownych straganach. W między czasie główna prowadząca całe przedsatwienie wychodziła na scenę i opowiadała co nas czeka. Tuż obok sceny znajdował się dość spory podest, na którym czterech Panów w hawajskich koszulach zajmowało się muzyczną oprawą całego wieczoru. Kilku hawajczyków w różnych zakątkach ogrodu pokazywało Hawajskie 'sztuczki' - jak rozłupać kokos jednym ruchem, jak tradycyjnie przyrządzało się tam świnie z rusztu, jak uzyskać mleczko kokosowe. Takie wydarzenia umilały nam czas prawie do zachodu słońca. Tuż przed doczekaliśmy się kolacji, a zaraz po niej i chwili odsapnięcia po wielkim talerzu jedzenia rozpoczęło się główne przedstawienie - pokaz tańca.
Przedsatwinie nie było jedynie tańcem - Luau było tańczone do hawajskich pieśni, a podczas krótkich przerw opowiadane były lokalne legendy.
Wieczór skończył się dość wcześnie, bo około 20.30, ale mimo to trwał wystarczająco długo żeby wszyscy wyszli zadowleni. Nam się bardzo podobało :)
Niestety zapomnieliśmy naładować baterii do aparatu i wszystki zdjęcia zostały zrobione iPhonem. Mimo tego wydają się być całkiem znośnej jakości.

widok z ogrodu
obowiązkowy wieniec :)
stoliki, przy których siedzieliśmy - nasze były w pierwszym rzędzie, więc widoki dobre :)
nasz stolik i pina colada
prawie jak prawdziwy Hawajczyk ;)
jeden z tańców zapowiadających główne show
muzyka

jak robimy mleczko kokosowe
przyrządzanie świni w tradycyjny sposób, czyli obłożenie surowego świaniaka rozgrzanymi kamieniami i zasypanie piaskiem
kolacja - stół szwedzki, więc każdy nabierał w imię zasady 'bierz ile się da' ;) efekt był taki, że mało kto podołał przygotowanej porcji (tak, Michał był wyjątkiem)
deser
kolejny z tańców zapowiadających
zachód słońca
na pierwszym planie coś w stylu lokalnego 'ołtarzyka'
początek przedsatwienia
ten pan dawał niezłego czadu na bębnach!

A mniej więcej tak to wyglądało w rzeczywistości:

No comments:

Post a Comment