W Polsce dopiero w listopadzie, ale tutaj ten dzień to 4ty lipca. Obchodzony baaardzo hucznie. Już kilka tygodni przed sklepy wypełnione są amerykańskimi flagami we wszystkich możliwych rozmiarach i innymi gadżetami (jak np balony, kwiatki, doniczki) oczywiście w kolorach adekwatnych do sytuacji. Tradycyjnie po zmroku w San Francisco puszczane są sztuczne ognie, ale że dopchanie się równe jest kilkugodzinnym męczarniom zrezygnowaliśmy z tej atrakcji na rzecz najlepszej w okolicy margarity. Cóż mogę powiedzieć - mało mam do czynienia z ludźmi zza południowej granicy, a i ich kuchnia nie przemawia do mnie szczególnie, ale ten drink powala mnie na kolana!
Reposado to knajpa w downtown Palo Alto z meksykańskim jedzeniem i niezliczoną ilością rodzajów tequili, którą można wybrać do margarity. Margaritę można zamówić w postaci klasycznej jak i w wersji udziwnionej, np truskawkowej. Ceny jednego kieliszka tequili zaczynają się od kilku dolarów, a kończą na 500$ :) Zdecydowanie jest to najlepsza margarita z jaką miałam okazję się spotkać ;)
Wersja truskawkowa - ani trochę słodka i zaskakująco dobra
Na zagryzkę rybno tatarowe trio. Z ciekawostek nasz kelner (100% meksykańczyk) był w Polsce w kilku miastach, a na uczelni na zajęciach miał przedmiot mówiący o naszym pięknym kraju ;) Z tej też okazji swojemu bratankowi dali na imię "Jagiełło" (który słynie jako wielka i wspaniała postać)
Wieczorny relaks poprzedziliśmy odpoczynkiem na plaży - pech chciał, że pogoda nie dopisała, nasza ulubiona plaża akurat była zamknięta, a pozostałe były po brzegi wypełnione ludźmi - nie takie Half Moon Bay lubimy najbardziej ;)
No comments:
Post a Comment