Monday, December 24, 2012

Wesołych Świąt!

- ola & michał

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia przesyłamy Wam dużo zdrowia, radości, ciepła rodzinnego i wiele wiele odpoczynku. Wesołych Świąt!

Wednesday, December 19, 2012

Jeszcze jedno z choinką

--michal

..i z nami z okazji nowego obiektywu, który wreszcie wszystko obejmie ;)

nasza idealnie trójkątna choinka

Różne 2012

--michal

Ostatnie dni, które nie zmieściły się w innych postach.

jedne z popularniejszych tajskich zup z makaronem przy Union Square; mają po za tym wiele innych dań ale chyba przychodzi się tu dla zup.
z kurczakiem
.. i z wieprzowiną. Porcje były ogromne. Ceny były bardzo niskie, miejsce bardzo tłoczne, wiec liczyliśmy na coś małego, na szybko, a wyszło jak zwykle, po amerykańsku ;)
jak już jesteśmy przy ameryce, to kolejny przykład amerykańskiej przesadnej ;) uprzejmości
świąteczne życzenia i prezent dla listonosza :)
możemy wrócić do jedzenia; powyżej zupa cebulowa. Taką zupę najpierw się gotuje a potem zapieka z serem w piekarniku. Całkiem przypadkiem jeździliśmy w niedziele po Sunnyvale i San Jose i na nią trafiliśmy
restauracja z zupą była pełna kibiców; w końcu mamy środek sezonu
tutaj coś domowego: indyk pieczony ze śliwkami i morelami
jeśli chodzi o picie to też nie próżnowaliśmy; powyżej grzaniec, niby na kalifornijskim winie ale po polsku;) z imbirem, goździkami, cynamonem, pomarańczami i miodem (też kalifornijskim)
Chimay, belgijskie piwo, powyżej Blueu Grande Reserve. Sprawdzaliśmy czy rzeczywiście mnisi z Chimay robią jedno z najlepszych piw świata. Robią.
napotkany na spacerze Hammer w klasycznej wersji H1
wcale nie pali tak dużo, bo koło 15l/100, czyli nie wiele więcej niż nasz (..a benzyna potaniała do $3.85   z $5 więc już w ogólenie nie ma co się przejmować ;). Bardzo ceniona wersja ze względu na osiągi i niezniszczalność. Ceny w latach '90 wynosiły około $40000 a teraz $140000 w bardzo limitowanej produkcji
i młodszy zabawkowy brat H2

Tuesday, December 18, 2012

Idą Święta!

- ola

Już za kilka dni doczekamy się wreszcie jednego z moich ulubionych okresów w roku - Świąt Bożego Narodzenia. Po tej części globu przygotowania do Świąt - kupowanie choinek, prezentów, ubieranie domów i wystaw sklepowych, świąteczne piosenki w radiu - zaczynają się naprawdę wcześnie bo jeszcze w listopadzie. My również z drobnym wyprzedzeniem zaopatrzyliśmy się w pachnącą choinkę, upiekliśmy pierniki i czekamy na 24 grudnia :)
grudzień w San Francisco jest wyjątkowo ciepły i przyjemny, a na ulicach w weekend jest cała masa ludzi, buszująca po sklepach w poszukiwaniu prezentów
wszystkie ulice już od dawna udekorowane
wielka choinka na Union Square
a przy niej obchody żydowskiego święta - Hanukkah (inaczej też 'Festwial Światła');
pełno ludzi czynnie uczestniczących i tylko przyglądających się - atmosfera bardzo przyjemna
to tylko fragment macys'a giganta ;)
większość amerykańskich domów jest udekorowana udekorowana - niektóre skromniej, niektóre z prawdziwym rozmachem; ten ze zdjęcia to nasz ulubiony sąsiad ;) oprócz światełek we wszystkich kolorach tęczy na jego podwórku można znależć prawdziwych rozmiarów chatkę z piernika, sanie, mikołaja i wiele innych atrakcji
po naoglądaniu się choinek w sklepach i u sąsiadów wybraliśmy się po naszą własną; choinkę można tu zdobyć na wiele sposobów:
a) pojechać do Parku Narodowego na teren wycinek i urąbać sobie własnoręcznie (za darmo)
b) pojechać na farmę choinek do Half Moon Bay i również urąbać samemu (droga rozrywka)
c) wybrać się do supermarketu i wziąć pierwszą z brzegu (wszystkie już zapakowane)
d) pojechać na sezonowe 'markety' choinek, których pełno jest  w każdym mieście (takie jak na zdjęciu)
My wybraliśmy opcję ostatnią - można pooglądać naprawdę dużo choinek i wybrać swoją jedyną, idealną ;)
po długich zastanowieniach wybraliśmy :)
ceny choinek liczy się na podstawie wysokości (oczywiście w stopach, a jakże!); dodatkowo można zażyczyć sobie przymontowania stojaka 'na stałe' do choinki, który składa się z dwóch desek i miski;
dobrym amerykańskim sposobem, choinkę przywieźliśmy do domu na dachu; 
łatwo poznać, że Święta się zbliżają kiedy w sobotnie południe prawie wszystkie auta na ulicy mają choinkę na dachu ;)
a to już efekt końcowy
polski piernik
sól i pieprz do smaku :)
Święta to oczywiście sezon mandarynkowy! tuta dosłownie - mandarynki, pomarańcze, cytryny, granaty - pełno ich na pobliskich drzewach i w sklepach
dla spragnionego mikołaja jeśli zdecydowałby się pojawić ;)

Saturday, December 8, 2012

Magnum 44

--michal

W USA przypada około 90 sztuk broni na 100 obywateli. Daleko w tyle są bliskowschodnie państwa takie jak Jemen (~50-60) czy Szwajcaria gdzie każdy po służbie wojskowej ma obowiązek trzymania broni w domu (45). W stanach, w których wprowadzono ograniczenia w posiadaniu broni przestępczość gwałtownie wzrosła (np. Chicago w latach 80), za to tam gdzie jest najwięcej broni jest najbezpieczniej, w tym w Virginii gdzie w niektórych hrabstwach jest obowiązek posiadania broni w każdym gospodarstwie domowym. W Californii jest sporo ograniczeń ale posiadanie, produkowanie i używanie broni nadal cieszy się dużą popularnością :) Będąc w najbardziej uzbrojonym kraju świata nie mogliśmy przegapić okazji do nauczenia się strzelać!
San Francisco z lat 70 :)
 w tym tygodniu nasz team w pracy zorganizował kurs strzelania i wyjście na strzelnice.
spędziliśmy cały dzień na strzelnicy; najpierw teoria, potem kilkaset naboi w tarczach
(nie wiem dlaczego nie zrobiłem zdjęcia reszty sklepu; był wypełniony setkami modeli pistoletów i strzelb, cały czas kolejka do zakupów. Pistolet około ~$600-1100, strzelby od $1000. 200(?) naboi 9mm około $70 - były w promocji ;) 
Na razie pod okiem instruktora, kaliber .22, rewolwery i semi-auto
po czym zaczeła się zabawa ;)
.380 i Smith&Wesson z dwoma rodzajami amunicji - .357 i .38Special (głośny ;)
Beretta 9mm i Glock .40
1911 .45 i tytułowe Magnum .44, tak, trzeba było mocno trzymać
pistolety z którymi mieliśmy doczynienia dzieliły się na rewolwery i semi-automaty (czyli nie mogą strzelać serią). Każdy z nich może być single lub double action. 
  nawet mi dobrze poszło ;)
wymagania nie były wygórowane i wszyscy zdobyli 1 stopień uprawnień NRA (Narodowe Stowarzyszenie Strzeleckie)
po oficjalnym kursie wypożyczyliśmy jeszcze parę sztuk broni i zostaliśmy do wieczora..
mieliśmy Glocka 9mm, Smith&Wesson i Browninga 9mm. Dla opoczynku rewolwer i pół-automat .22 - czyli 0.22 cala - o wiele mniejsze naboje, mniejszy odrzut, broń świetna do treningu. 9mm przelicza się na kaliber .354, jest to najpopularniejszy kaliber w Europie i dlatego armia NATO na niego przeszła ze swoich 1911 .45; 9mm jest podobno złotym środkiem między siłą rażenia i wielkością naboju.
nie próżnowaliśmy; każdy wyrobił sobie zdanie co do ulubionego kalibru i rodzaju broni ;)
Nauka strzelania była dla nas czymś zupełnie nowym, ciekawym doświadczeniem. Pochodzimy przecież z kraju, w którym większość obywateli nawet nie widziała na żywo broni palnej. Szkoda.. sporo w tym populizmu i polityki.