Z parku sekwoi wybraliśmy się do Kings Canyon - odległość to tylko kilkadziesiąt mil, ale droga jest dość wąska i kręta, więc zabiera czas. Z samej góry (wysokość około 2000m n.p.m.) czyli obszaru parku sekwoi zjedża się w dół do kanionu - tam jest najwięcej najładniejszych szlaków. Kilka szlaków jest krótkich - w sam raz na jeden dzień lub nawet krócej, ale większość z nich to długaśne szlaki kilkudniowe. Na terenie tego parku narodowego nie ma schronisk, więc żeby udać się w taką wycieczkę trzeba zarzucić namiot i inne gadżety na plecy, wykupić pozwolenie na 'nocleg w dziczy' u strażnika (jakaś symboliczna suma) i mieć kilka dni wolnego. My mieliśmy tylko jeden dzień, więc wybraliśmy krótki szlak po dnie kanionu (a właściwie krótkim jego fragmencie).
jeden z punktów obserwacyjnych - z widokiem na kanion
widok na drogę w górze
i widok na drogę w dole
widoki z samochody były świetne - nie wiedziałam, z której strony najpierw robić zdjęcia!
tam jedziemy..
.. i dojechaliśmy
a to już w samym dole kanionu - temperatura o poranku z niecałych 30 stopni na górze wzrosła do 36 na dole, droga była już płaska i mało kręta
szlak zaczynał się od rzadkiego drzewa na piaszczystym terenie - zero cienia, więc było niemiłosiernie gorąco!
po kilkudziesięciu minutach wchodzi się w gęsty las, obok płynie rzeka, a podmokłe tereny porośnięte są bambusami
chciało by się wskoczyć do tej rzeki!
po lesie przyszedł czas na skały i.. węże (na szczęście małe;) )
love <3
woda w rzece lodowata - idealna w taki dzień :)
godzina 19.00 - ciągle ponad 35 stopni (już poza parkiem) - mrożona kawa i w drogę do mroźnego Belmont ;)
No comments:
Post a Comment