Po długim tygodniu, postanowiliśmy wreszcie skorzystać ze słońca, przed którym ukrywamy się w biurze. No to się poopalaliśmy;) -- pomimo 30 stopniowego upału w Belmont, za górami, nad oceanem było dość szaro.
Zeby dać parę chwil Słońcu na rozchmurzenie pojechaliśmy trochę dalej na południe. Jeden ze znaków pokierował nas do publicznej plaży. Okazała się być plażą przy dość znanym hotelu -- Ritz -- otoczoną przez słynne pola golfowe Half Moon Bay.
na wjeździe dostaliśmy mapke i kod do podziemnego parkingu
przez obszar hotelu przebiega szlak; można go pokonać po amerykańsku - segwayem:
prawie nie widać.. ten chłopek jest na kółkach
wzdłuż plaży ciągnął się pas tych droższych domów ;)
i na plaży i na polach golfowych było sporo ludzi
jeśli komuś było zimno, mógł spedzić czas przy rozżarzonych węglach :)
takie 'ogniska' były na całym tarasie i balkonach na parterze hotelu
słońca nie ma, został sernik
już nie w Ritz'u
No comments:
Post a Comment