- ola
W Standford od kilku dni odbywa się turniej WTA - kobiecego tenisa. Wszędzie rozwieszone już odkąd wróciliśmy do USA plakaty, a jakoś umknęło to naszej uwadze. Na szczęście w odpowiednim momencie czuwał mój tata :-) Nie było większego problemu z dostaniem biletów - przynajmniej tych tańszych, w 'gorszych' miejscach. Zamówiliśmy je przez internet w poniedziałek, czyli na 5 dni przed meczem. Do odebrania były dziś na godzinę przed. Nie wiadomo było kto będzie grać - wiadomo było, że to ćwierć finały. Po cichu liczyliśmy na jakąś gwiazdę, albo naszą Polską reprezentankę - Radwańską.
Mięliśmy takie szczęście, że trafiliśmy na rewelacyjny mecz Sereny Williams z Marią Sharapovą! Dwie wielkie gwiazdy w jedym meczu :-) Było świetnie! Mecz niestety dość krótki - Serena porządnie rozgromiła Marię najpierw 6 do 1, a następnie 6 do 3.
Było warto! W przypadku tenisa jest dokładnie tak samo jak w przypadku żużlu - na żywo robią nieprawdopodobnie większe wrażenie!
my :)
jeszcze pusta widownia
i przyszły :)
szybka rozgrzewka
zdjecie pamiątkowe..
..i gramy!
zwyciężczyni - Amerykanie byli wniebowzięci ;) ja wole Sharapową
znowu my - teraz szczęśliwi po dobrym meczu (ciężko zrobić dobre zdjęcie z ręki i to przy użyciu telefonu ;) )
No comments:
Post a Comment