Drugi dzień w dolinie to kolejne podróże samochodem do wielu miejsc rozrzuconych po różnych krańcach Death Valley. Zaczeliśmy wczesnym porankiem, żeby mieć jak największą szansę na małą ilość turystów w głównym punkcie tego dnia - The Racetrack Playa.
Racetrack Playa, czyli tor wyścigowy to dno wyschniętego jeziora znajdujące się w północno wschodniej części doliny. Wyschnięte dno położone jest na wysokości 1130 m n.p.m. - jest szerokie na 2km i długie na 4.5km, a przy tym wszystkim praktycznie płaskie (różnica poziomów w skrajnych punktach to raptem 4cm). Słynie z wędrujących kamieni, zostawiających po sobie ślady na zaschniętej i spękanej ziemi.
Jedno z dwóch miasteczek w dolinie - Stovepipe - jest oddalone od Ractetrack'a o około 60 mil, z czego 29 mil to żużlowa, wąska i kręta droga w górach. We wszystkich lokalnych gazetkach namawia się turystów do rozwagi i nie podejmowania się tej wycieczki samochodem bez wysokiego zawieszenia, bez zapasowego koła i dodatkowej wody czy żywności. W całym parku nie ma zasięgu telefoniczego, więc utknięcie w skrajnych temperaturach z daleka od ludzi może być sporym problemem. Właśnie podczas tej podróży mocno doceniliśmy naszego jeepa :) 29 mil 'dirty road' przewodniki szacują na 2.5 godziny - nam udało się ją przebyć w 50 min mając przy tym sporo dobrej zabawy.
pierwsze kilkadziesiąt mil to równa, asfaltowa droga z widokiem na góry
im bliżej żużlowego szlaku tym bardziej 'księżycowe' widoki
no to zaczynamy! :) początek był bardzo łagodny, a cała trasa jak się później okazało - nawet w połowie nie tak straszna jak ją malowano
drzewa Jozuego
po lewej w oddali widać Racetrack
oprócz nas w pobliżu nie było zupełnie nikogo - cisza jak makiem zasiał, zero wiatru, szumu drzew, morza - super wrażenie!
kamienista wyspa na środku jeziora
wędrujące kamienie rozrzucone są po całym jeziorze zostawiając za sobą ślady; zmiany w ich położeniu i kształcie ścieżki zauważa się bardzo rzadko bo co kilka lat; niektóre kamienie są naprawdę spore i ciężkie, więc ich przemieszczanie się do dziś pozostają dużą zagadka; nigdy nie sfilmowano ruchów kamieni, a główna teoria mówi, że przesuwają się pod wpływem bardzo silnego wiatru, kiedy dno jeziora jest wilgotne i śliskie od częstszych tutaj niż w pozostałych miejscach doliny opadów
wyschnięte i spękane dno jeziora
w połowie drogi spotkaliśmy vana z młodymi ludźmi z LA (a właściwie to z Chin) - byli jednym z tych pechowców, którzy stracili koło na trasie; przygarneliśmy dwie Chinki żeby choć mała część grupy mogła coś zobaczyć
droga wzdłuż jeziora
skrajnie południowy brzeg jeziora
najwięcej ruchomych kamieni jest właśnie w południowej części
droga powrotna za spotkanymi na trasie fotografami nocującymi blisko wyschniętego jeziora
widok na początek trasy - już z parkingu przy wjeździe na żużlową drogę
krater Ubehebe przy wjeździe na trasę; jakieś 3tys lat temu magma ogrzała podziemne pokłady wody powodując jej wybuch i tworząc niemałą dziurę - krater jest szeroki na 800 metrów i głęboki ponad 300 metrów
Racetrack był jednym z naszych ulubionych punktów wycieczki i dzięki tej wycieczce świetnie rozpoczeliśmy kolejny dzień - pełni energii na nowe podboje, o których już w następnym poście :)
No comments:
Post a Comment