Kauai to wyspa, z której przywieźliśmy wiele świetnych wspomnień. Część z nich to wylegiwanie się na plażach, część to dobre jedzenie. Nie zabrakło przyjemnych wędrówek i wspaniałych widoków. Ciężko to wszystko zmieścić w jednym poście, dlatego dzisiaj skupię się na plażach i widokach. Treści nie będzie wiele, ale zdjęcia powinny oddać namiastkę obrazów, które zostały w naszych głowach, dlatego będzie ich naprawdę dużo :)
Mieszkaliśmy przy wschodnim brzegu wyspy. Nie ma tam zbyt wielu ładnych plaż, ale jest to świetne miejsce wypadowe i na północ i na południe - jest w samym środku drogi (która nie łączy się w zachodnich końcach). No i dzięki tej lokalizacji mieliśmy okazję zaliczyć wschód słońca :)
plaża przy hotelu
budynki hotelu
dniem i nocą
znany Hawajski kwiatek
plantacja palm kokosowych
Wailua river - popularna na spływy kajakowe
Opaekaa falls
Wailua falls
na wyspie jest kilka ukrytych miejsc polecanych w przewodnikach - niestety w dużej mierze można się do nich dostać tylko przekraczając prywatne tereny, a niestety nie jest to mile widziane
wschody słońca na naszej plaży :)
Południe to głównie Poipu beach - bardzo popularna plaża ze spokojnym oceanem. Zawsze pełna ludzi i dzieciaków. Jest tam też słynny i potężny ogród Allerton (o którym opowiem następnym razem), spouting horn ('dysza' wody na skalistym brzegu - wygląda troche jak gejser), kilka szlaków skalistym brzegiem i kilka innych mniej popularnych plaż. Na południu ocean jest zdecydowanie bardziej przyjazny dla amatorów pływania, więc chcąc popływać warto się tam wybrać - szczególnie w zimie :)
droga do Poipu
Poipu Beach
i jej zachodnia część
plaża w paśmie hoteli
Shipwreck beach
skaliste wybrzeże strony południowej
no dobra - na południu też czasem jest faliście
spouting horn - tutaj się już chowa
Salt Pond beach - bardzo spokojna plaża blisko stawów solnych (skąd nazwa), które są jedynym miejscem w stanie Hawaje gdzie w dalszym ciągu pozyskuje się sól morską
foka - nawet nie zauważyliśmy kiedy przypłyneła; szczęście, że nie natrafiłam na nią w wodzie ;)
plantacja kawy - przeogromne pola - największa spośród wszystkich plantacji na Hawajach
Waimea beach - rzeka spływająca z kanionu Waimea wpływa tutaj do oceanu
resztki rosyjskiego fortu - Russian Fort Elizabeth - ostatnie rosyjskie pozostałości na wyspach, wybudowany na początku 19 wieku
autostrada przez Kauai :) - część południowa
podobno najepsze na wyspie shaved ice w wiosce Waimea; to ich lokalny przysmak - zamarznięta posiekana woda polana smakowymi syropami
takich jak ta - malutkich plaż, niemal w przydomowych ogródkach jest na południu bardzo dużo
Na plaży parku stanowego Palihale wylądowaliśmy pierwszego dnia i bardzo przypadła nam do gustu. Plaża to 17 mil piasku, który na końcu spotyka się z klifami Na Pali. Jej podstawowy minus to odległość - znajduje się na samym końcu drogi, dalej dojechać się już nie da :) Ostatnie 5 mil trzeba przebyć ubitą drogą szutrową gdzieniegdzie pokrytą piaskiem. Plaża mało popularna wśród turystów (właściwie to wcale - pewnie ze względu na odległość) i bardzo lubiana przez lokalnych, którzy przyjeżdżają prosto na brzeg oceanu swoimi pickupami i robią sobie biwaki :)
Naszą ulubioną częścią wyspy była część północna - szczególnie jeśli chodzi o plaże. No i te fale :) naprawdę wielkie! Ciężko było z nimi walczyć, a chwila nieuwagi mogło skończyć się sporą ilością słonej wody w żołądku i jeszcze większą ilością piasku na głowie i włosach oraz niemałym strachem - wiem z własnego doświadczenia ;) Mimo wszystko, można było je obserwować cały dzień i dalej się człowiekowi nie znudziły.
W drodze na północ mijaliśmy też sporo targów z lokalnymi owocami/warzywami oraz budki, w których serwowali kolejny hawajski przysmak - smoothies, multiowocowe lodowate koktajle, pycha! - oraz całkiem niezłe śniadania. Kolejny plus dla tej części wyspy :)
śniadanie i planowanie dnia :)
w oczekiwaniu na smoothies
rambutan
i lokalne czerwone pomarańcze
:)
targ - można było kupić wszystko, chleb, imbir, pomarańcze, pomelo, rambutany, taro i wiele innych - wszystko oczywiście lokalne z bardzo małych upraw
imbiru tam pełno i w dodatku za grosze, a czekoladowe ciastka z kawałkami imbiru - palce lizać!
nasze śniadanie po wizycie na targu :)
star fruits - podbiły nasze serca już na Maui
latarnia i rezerwat, które odwiedziliśmy dwa razy - możecie porównać pogodę - na zdjęciu pierwszy z dwóch sztormowych dni na wyspie podczas naszego pobytu
w rezerwacie istnieje kilka gatunków ptaków - od zwykłych dzikich gęsi do albatrosów, których rozpiętość skrzydeł sięga do ponad dwóch metrów
albatros
w latarni - makieta z wyspami i dnem oceanu otaczającego cały archipelag
Kauai - czerwona linia to drogi na wyspie, żółte to 'miasta', pomarańczowe to jakiś szczególny rodzaj wybrzeża (coś z fauną i florą ;) ) a niebiesie i zielone to różne rodzaje lasów tropikalnych
Maui - wyspa naszej poprzedniej wycieczki
wszystkich Kościołów na wyspie było około 20stu, tylko katolickich 6
zaczątki Anini beach, podobno w tej części sporo sławnych i bogatych ludzi ma swoje domy
plaża była bardzo spokojna - fale oceanu załamywały się daleko od brzegu a woda była dość płytka, więc spokojnie można było tam popływać; pan na zdjęciu (nie jedyny na plaży) w dziwnej pozycji pensetą wygrzebywał coś z piasku - jak się później okazało tego dnia było tam pełno maciupkich muszelek wymieszanych w piasku; kiedy przyjechaliśmy tam kolejny raz 2 dni później - po muszelkach ani śladu
na dowód, że woda ciepła i da się pływać - dwa zdjęcia z wyjazdu, na których jesteśmy (a właściwie Michał jako naczelny fotograf rodziny nie) w wodzie
domy w resorcie Princeville - jednym z najdroższych miejsc na wyspie; można tam też znaleźć pole golfowe będące w top 100 w USA i ekskluzywne hotele i mieszkania na wynajem
to właśnie te mieszkania - toche jak z horrou :)
oraz widok z nich na ocen
krótki szlak do Queen's bath - miejsca, w którym w skałach jeśli ocean jest spokojny tworzą się 'baseny'
po baseanach mało śladu - dla kontrastu polecam wpisać w google i zobaczyć jak Queen's bath wyglądają porą letnią przy ładnej pogodzie :)
zdjęcia nie oddają ogromu fal, ale ja stojąc na brzegu bałam się, że zaraz któraś nas dopadnie i zmyje
widok na pola uprawne Hanalei (głównie taro - bardzo popularne na Hawajach warzywo, troche jak nasze ziemniaki, ale można też jeść na surowo)
pole taro z bliska
widok na największą zatokę wybrzeża Hanalei Bay - wzdłuż całej zatoki ciągnie się piaszczysta plaża (około 2 mil) oraz bardzo przyjemne miasteczko, a tuż za nim pasmo gór
chwila wytchnienia w Hanalei :)
molo w zatoce - tuż przy nim początkujący surferzy stawiali swoje pierwsze kroki (?) na desce, a ludzie z lornetkami w rękach wypatrywali profesjonalistów w oddali na naprawdę ogromnych falach
miejsce bardzo popularne i wśród mieszkańców wyspy i wśród turystów
widok na Hanalei Bay ze strony zachodniej
zielone drogi północy :)
praktycznie wszystkie domy w tej części wyspy (a mogą znajdować się tylko przy plaży, bo w głębi są góry) to domy na palach
Tunnels i w oddali Heana beach
za plecami góry
i prywatne domy
a and głową palmy
leniuchujący Michał :)
i leniuchująca Ola
i wersja pochmurna
z drugiej strony plaży spora jaskinia i wysokie góry
tuż przy ostatniej po tej stronie wyspy plaży (tutaj też dalej już pojechać się nie da - droga kończy się przy początku Na Pali) kolejna jaskinia - tym razem mokra
obok niej prawdziwa dżungla
Kee beach - plaża granicząca z Na Pali coast
widok na Na Pali
Na koniec nasza ulubiona plaża na całej wyspie - Lumahai Beach. Mała plaża, mało ludzi, potężne fale i błękitna woda :) Ciężko pływać, ale książke dobrze się tam czyta.
do plaży prowadził krótki szlak przez las
wszędzie koguty
plaża niestrzeżona i szereg ostrzeżeń przy wejściu
za pierwszym razem przywitał nas łagodny ocean
choć od czasu do czasu przybłąkała się większa fala
za drugim razem ocean nie był już taki spokojny
To by było na tyle. Sama już nie wiem, czy nie zapomniałam o którymś z miejsc, które warto pokazać, ale było ich naprawdę sporo. Czasem zabrakło też aparatu. Enjoy! :)
No comments:
Post a Comment