Mówiąc o życiu studenckim i edukacji wyższej w USA, wymienia się zawsze wąski krąg uczelni. Do tego nielicznego zbioru z całą pewnością zalicza się słynny uniwersytet w Berkeley. W zeszłym roku odwiedziliśmy prywatne Stanford w Palo Alto, a w tym roku udaliśmy się właśnie do Berkeley - są to dwie najlepsze uczelnie wyższe w Kaliforni.
Miasto znajduje się po drugiej stronie zatoki - niecałe 30 minut od San Francisco. Wybraliśmy się tam w niedziele i znalezienie wolnego miejsca parkingowego graniczyło z cudem. Ulice po brzegi wypełnione ludźmi - głównie studentami. Centralne miejsca to w większości sklepy z młodzieżowymi ciuchami i przede wszystkim knajpki z jedzeniem - tanim, szybkim i na pewno sycącym ;)
Miło było znaleźć się na chwile w mieście troche przypominającym nasze nie tak odległe dobre studenckie czasy w Krakowie :)
Berkeley jako kampus sam w sobie jest bardzo rozległy. Składa się nie tylko z budynków uczelnianych i akademików, ale też z wielkiego ogrodu botanicznego (o tym w następnym poście), szlaków wędrownych, basenów (krytych i otwartych), stadionów, teatru i zapewne wielu innych miejsc, które nie rzuciły nam się w oczy.
wieża wybudowana w początkach XX wieku znajduje się w samym centrum budnków naukowych - jej wysokość to 100 metrów
a na jej szczycie dzwony wybijające pełne godziny
stanowisko organisty/dzwonnika(?)
widok z góry na kampus
No comments:
Post a Comment