Kalifornia (a szczególnie jej środkowo-północna część) słynie z pięknych szlaków rowerowych i wielu zapaleńców tego sportu. Na ulicach codziennie można spotkać masę rowerzystów z profesjonalnym sprzętem, a w weekend ich ilość zwiększa się parokrotnie.
Z tego też powodu i my podążyliśmy szlakiem kalifronijczyków i wybraliśmy się na rowerową wycieczkę :) Co prawda nie była to super ambitna trasa, ale jak na początek sprawdziła się idealnie.
Własnego sprzętu (jeszcze!) nie posiadamy, więc skorzystaliśmy z popularnych w San Francisco wypożyczalni rowerowych.
Trasę zaczeliśmy w SF przy Ferry Building. Później wzdłuż wybrzeża dojechaliśmy do Golden Gate, a nim przedostaliśmy się na drugi brzeg. W Sausalito zatrzymaliśmy się na krótki odpoczynek i pojechaliśmy dalej do ostatniego punktu wycieczki - miasteczka Tiburon. Do SF wróciliśmy promem.
Cała wycieczka to około 30km, a doświadczyliśmy podczas niej 10 stopniowej różnicy temperatur!
całość naszej rowerowej trasy - 18.2 mil dało nam lekko w kość ;)
tuż obok Bay Bridge w drodze do wypożyczalni rowerów
do wypożyczalni zawsze jest długa kolejka turystów
sporo pływaków nawet pomimo przerażająco lodowatej wody
im bliżej Golden Gate tym więcej chmur
kask obowiązkowo!
podobno najłatwiej trafić na Golden Gate cały w chmurach - my trafiliśmy na taki po raz pierwszy :)
nie było widać ani góry, ani końców mostu - cała sceneria dość mocno horrorowata ;)
w Sausalito - bardzo blisko Golden Gate - pogoda była już całkiem odmienna
Sausalito jest dość małym, uroczym nadmorskim miateczkiem. Trochę przypomina nasze Polskie nadmorskie mini kurorty, w których w wakacje roi się od turystów. Tutaj podobnie - w weekendy jest bardzo dużo ludzi, nie tylko turystów, ale także stałych lokalnych bywalców. Samo miasteczko słynie z jeszcze jednej (jakże istotnej!) rzeczy - przepysznych hamburgerów! Śmiało mogę powiedzić o nich jako mój osobisty numer 1 :-)
w oczekiwaniu na jedzenie - za oknem widać długą kolejkę
:)
tak niewiele, a daje tyle szczęścia ;)
kiedy mówimy już o luksusach - po drodze mijaliśmy sklep Ferrari; z okazji niedzieli był zamknięty, ale można było podziwiać 'zawartość' przez okna i szklane drzwi
po drodze mijaliśmy ciekawe domki na wodzie, a często razem z nimi samoloty z 'łyżwami'
luksusowe domki w okolicy Tiburon (podobno zamieszkiwanym przez samych bogaczy)
i wreszcie odpoczynek na promie
po lewej, gdzies tam w chmurach, Golden Gate
i już prawie na miejscu :)
No comments:
Post a Comment