Monday, May 30, 2011

do pełna

--michal

jedno zdjecie warte tysiac slow:

dodajmy jednak troche matematyki.

(cena $ * cena za gallon) / ilosc litrow w galonie
(2.79 * 4.239) / 3.79
= 3.12 :)

 3 zlote, 12 groszy za litr, nie tak tanio wbrew pozorom. To cena benzyny Premium - czyli 91 oktanowej. Nie sprawdzilem tego jeszcze ale byc moze to to samo co polskie 98(?), bo istnieja dwie skale wyrazajace oktany paliwa. Wszystkie wieksze i sportowe silniki wymagaja Premium. Benzyna Regular, czyli 85 oktanow, wychodzi po 2.97 pln za litr.

Dla odniesienia do polskich standardow pare samochodow: Porshe Boxter - 26 mil na 1 gallon (9 l/100km), Porshe 911 - 24 mile z gallona, Dodge Charger - 20 mil, Toyota Prius - 50 (!) mil z gallona (elektryczny..).

Ceny benzyny sie bardzo wahaja w zaleznosci od miasta. Najdrozsze jest Palo Alto - Regular za 4.30, Premium 4.52+. Najblizsza nam stacja jest juz w Mounain View i ceny tez sa z Mountain View ;) (jak na zdjeciu). Najtansza jest stacja w East Palo Alto, Premium za okolo 4.00, jednak podobno warto byc uzbrojonym w tamtych okolicach.

Jeszcze 5 lat temu, kiedy bylem tu ostatni raz, benzyna przekraczala lekko 3 dollary za galon - bylo to uwazane za bardzo wysoka cene. Najtansze mleko kosztuje $3.80 za gallon.

EDIT:
91 oktanow w USA to prawdopodobnie 95+ w Europie, nie wiadomo do konca jak to z tym Shellem. Inne popularne stacje to Chevron, Union 76, Coast Gasoline. Diesel jest na niektorych stacjach, jednak nie jest bardzo popularny. Sam diesel jest dosc drogi (w cenie benzyny Premium), jednak ma sie ulgi podatkowe, ubezpieczeniowe i mniejsze oplaty za samochod.

Sunday, May 29, 2011

takie buty!

--michal

Wreszcie dzis mialem okazje wyprobowac moje nowe buty. Mialem na nie chec od dawna,
jakis czas temu zauwazylem w sklepie niedaleko, a pare dni temu kupilem. To byla ciezka decyzja!  Istnieje kilka linii przeznaczonych do roznych celow. Moje sa w miare uniwersalne ;) W Polsce takich nie widzialem, wiec wedruja na bloga.



Generalnie sa bardzo wygodne, podobno ma sie w nich chodzic jak boso. Mozna prac, na podeszwie Vibram. Jest osobna seria butow 'gorskich', do nurkowania, biegania, jogi itp. Pierwszy raz je zobaczylem w Londynie rok temu. Na razie OK ;)

Saturday, May 28, 2011

Monterey - spis tresci

--michal

Dlugi weekend! Tak, w stanach tez sa dlugie weekendy - maja 3 dni. W przyszly poniedzialek mamy tu Memorial Day (uczczenie pamieci zmarlych zolnierzy na sluzbie). Dzis pierwszy dzien, jednak planowany od tygodnia. Pojechalismy do Monterey, nastepnie do Carmen, spedzilismy pare godzin chodzac po czyms na wzor parku narodowego i wrocilismy okrezna droga. Nie mamy dzis sil na pelna relacje -- ponizej, krotki wstep na zachete :)
Monterey jest miejscowoscia na poludniu, okolo 75 mil (kolo 120 km) na poludnie. Zaraz za polwyspem jest polozona bardzo malownicza miejscowosc: Carmel. Przez polwysep mozna przejechac droga widokowa o nazwie '17 mil', podobno wiedzie wzdluz jednej z 10 najpiekniejszych plaz na ziemi. Bylo calkiem ladnie, wybrzeze, ladne domki (domki..) i pola golfowe.


Glownym punktem wizyty w Monterey bylo Akwarium. Nie bylem przekonany do tego pomyslu ale okazalo sie ze Akwarium jest na prawde ciekawe i zrobione z rozmachem. Powyzej nasz filmik, mala probka tego co widzielismy w srodku (ptak nurkujacy na samo dno zbiornika, nieporuszony rekin i mala lawica).


Po Monterey przejechalismy przez 17 Mile Drive i Carmen ale glowna czescia popoludna bylo przejscie przez Point Lobos Park. Droga wzdluz wybrzeza, potem przez las, dzikie zwierzeta - morskie i lesne ;) Pomimo dosc krotkich wizyt na plazy i chodzenia po parku juz po poludniu, slonce dalo o sobie znac, szczegolnie na mnie.


Dzis na liczniku 200 mil, a lacznie od zakupu samochodu 1200. Tyle przejechalismy w niecaly miesiac. Glownie do San Francisco, San Jose i oczywiscie do pracy (8 mil w jedna strone).


Sobote przypieczetowalismy wizyta w BevMo (czyli sklepie z winem) i paroma smacznymi dodatkami ;) Reszta weekendu niestety raczej nie bedzie tak rozrywkowa..

Postaramy sie dodac zdjecia i relacje niebawem.

Friday, May 27, 2011

Google

--michal

zupelnie przypadkiem po pracy trafilismy w okolice Shoreline, czyli siedziby Google.
Jest bardzo duza, wlasciwie to taka mala dzielnica Mountain View. Rano wszystkie okoliczne drogi sa zakorkowane. Bardzo duzo parkow i zieleni.. Musimy tam wrocic z porzadnym aparatem, dzis pare zdjec z telefonu.

od strony zatoki
Google Maps
Ulica Google
Android
Pewnie nie-informatykow to nie porusza ale Google jest czyms szczegolnym w swiecie IT. Kilkanascie tysiecy najlepszych na swiecie inzynierow, wyszukiwarka, dziesiatki serwisow.
Dobrze, ze urzedy skarbowe nie dzialaja tak sprawnie jak Google.

Thursday, May 26, 2011

Whole Foods

--michal

Wreszcie odkrylismy Whole Foods. Nie wiem dlaczego zajelo nam to tyle czasu. Teraz moge wycofac wszystkie zle rzeczy, ktore powiedzialem o produktach w amerykanskich sklepach. Tutaj rzeczywiscie da sie cos kupic. Jest nawet lepiej niz w Traders' Joe (sklep z naturalnymi rzeczami). Whole foods ma  wieksze nastawienie na zdrowie i jakosc.

Pare fotek, zebyscie nam uwierzyli:
dzial suszony.. najtansza zurawina :)
(pamietam, ze w Polsce rzadko ja kupowalem z powodu ceny)
 Maslo 82% !
Ostatnia zaleta Whole Foods jest gotowe jedzenie. Mozna zjesc na miejscu albo wziasc na wynos. Na cieplo i na zimno. Az dziwne, ze udalo im sie zorganizowac to w tak duzej skali i zachowac jakosc. W Polsce ledwo udalo sie to w Almie (ktora jest kilka razy mniejsza a ceny sa zdecydowanie wyzsze).

Makers' Fair

--michal

Makers' Fair - czyli festiwal wynalazcow. Coroczna impreza w San Mateo, na ktorej prezentuja sie najrozniejsi tworcy, z dowolnej dziedziny. W tym roku odbyla sie w zeszly weekend, a ze polecano nam ja w pracy, zdecydowalismy sie na nia wybrac.

Bylismy zupelnie zaskoczeni popularnoscia imprezy. Korek do obszaru wystawy/festiwalu zaczynal sie juz przy zjezdzie z autostrady. Myslelismy, ze to wypadek ale nie, ciagnal sie pod sam parking. Stalismy w nim niecala godzine.

Ogolnie impreza ciekawa, chociaz na pewno nie bawilismy sie tak dobrze jak dzieci, ktorych bylo tam sporo. Najciekawsza byla elektronika i start upy, ktore pokazywaly swoje nowe produkty.

Ponizej pare zdjec:
diody na kolach, ktore ukladaja sie w obrazki podczas jazdy

sciana z gumowymi lampkami, ktore mozna wlaczac i wylaczac, po czym odtwarzany jest film z wszystkich jej stanow
klub fanow gwiezdnych wojen. Zrobienie jednego R2D2 zajmuje 3 lata. Sa lepsze niz te prawdziwe, bo maja dzwiek i zdalne sterowanie

Swoje stoisko mial tez najlepszy skladacz samolocikow z papieru. Sprzedawal swoje ksiazki. Trzeba przyznac, ze modele byly swietne i poruszaly sie dokladnie tak jak chcial. Powyzej 11 krokow do najprostszego ulepszonego samolotu z papieru.

Warsztaty z otwierania zamku wytrychami. Wydawalo sie dosc proste :) Narzedzia do kupienia na miejscu i w internecie.
jeden z ciekawszych start upow. Ciezko wyjasnic na czym polega zabawa. Sa to takie inteligentne elektroniczne klocki lego z magnetycznych szescianow.
 4 duze hale
 i spory obszar na zewnatrz


Po czterech godzinach 'zwiedzania' bylysmy wykonczeni. Nie byla to jakas wielka atrakcja ale zdarzaly sie ciekawe momenty. Organizacja typowo amerykanska, na zewnatrz miliony budek z jedzeniem i grillami. Dzieci byly naprawde zadowolone.

Saturday, May 21, 2011

Golden Gate

-- ola
Po raz pierwszy odkąd tu jesteśmy wybraliśmy się w okolice Golden Gate. Wreszcie! Od bardzo dawna chciałam go zobaczyć, więc nie wiem jak to się stało, że kiedy miałam go w końcu na wyciagnięcie ręki, aż miesiąc zajęło mi wybranie się do tego miejsca. Tak czy siak, dziś nareszcie się udało. Było naprawdę pięknie! Cała tamtejsza okolica, wybrzeże, ocean! Nie ma co się zagłębiać w szczegóły - po prostu było super :)
Zdjęc dziś będzie dużo. Nawet bardzo, a i tak wybraliśmy tylko ćwierć ze wszystkich z dzisiejszego dnia. Niestety zdjęcia nie oddają całego uroku - przejrzystość powietrza, jakto nad oceanem, zdecydowanie nie pomagała, a i nasze umiejętności są raczej średnie ;)
 
  trzeba było pokonać całe SF, żeby dostać się na miejsce
i oto jest :)
Alcatraz - na to miejsce na pewno poświęcimy całodniową(nocną?) wycieczkę i oddzielnego posta
 
Po drodze przerwa na burgery (burgerowa relacja poprzednim poście) w Sausalito - urocze miasteczko, pełno turystów i mieszkańców. Knajpki, lodziarnie, kawiarnie, galerie sztuki, ładne budynki - chyba najładniejsze miasteczko, które do tej pory tutaj widzieliśmy.
pan układający kamienie w bardzo ciekawe figury :)
SF w tle
straż pożarna, pędziła na sygnale na miejsce stłuczki za rogiem
podręczne chłodziarki na wino ;)
sklep z artukułami świątecznymi; bombki, choinki i cała masa innych świątecznych gadżetów, a w tym jak na zdjęciu - syrenia mikołajowa i mikołaje plażowicze ;)
deser, mmmmm!
taksówkarz czekający na klientów przygrywał sobie na trąbce
jedziemy na brzeg po drugiej stronie gór
tu wiało naprawdę mocno! ciężko było utrzymać się w pionie! w tym miejscu skończyła się droga i nie dało się już jechać dalej - sam koniec cypla, a dalej już tylko wielka woda
tu w dalszym ciągu bardzo mocno wieje ;)
domek na skale

I to by było na tyle.. Czas spać, więc udajemy się w kierunku łózka, a was zostawiamy z tą - jakby nie było chyba najdłuższą do tej pory - fotorelacją ;) Dobranoc!