Jest piątek, parę minut po 22.00 czyli pora, której nie da się nie lubić. Przed nami cały weekend :) Właśnie wróciliśmy do domu po całym dniu pracy i małej przyjemności wieczorem. Z biura wyszliśmy o całkiem znośnej porze, bo o 19.30, więc wyskoczyliśmy jeszcze na spacer po Castro. Castro to jedna z tych ulic, po których chodzą ludzie, jest pełno knajp z przeróżnym jedzeniem, na stolik czeka się średnio 20 min i można tam znaleźć nawet irish pub i klub nocny! Przy okazji cała masa butików - księgarnie, sklepy z ciuchami, sklepy ze wszystkim i z niczym. Ulica ta mieści się dość blisko miejsca, w którym mieszkamy - ~4km.
Mięliśmy szczęście trafić na Bike Party. Nie wiemy gdzie się zaczęło i gdzie skończyło, ale przez całe Castro przewinęło się kilka setek ludzi na rowerach eskortowanych przez policję na motorach. Ludzie poprzebierani, wykrzykiwali 'bike party!' i śpiewali, a co poniektórzy wieźli na przyczepkach przymontowanych do rowerów ogromne głośniki, z których naprawdę głośno leciała muzyka jak w dobrym krakowskim klubie. To było extra! :)
Nietsety dziś zdjęcia wyjątkowo kiepskiej jakości - mięliśmy przy sobie tylko telefony.
spacer rozpoczęliśmy standardowo - kubkiem kawy w starbucksie
(świecąca pani na zdjęciu;) )
bike party
księgarnia z ogromną kolekcją książek, muzyki i filmów
'how cool is that!' ;)
Życzymy wszystkim udanego weekendu! :)
No comments:
Post a Comment